„Great Jeans” czy „Great Genes”? American Eagle, Sydney Sweeney i skandal, który sprzedaje.

American Eagle wypuściło kampanię z Sydney Sweeney. Hasło: „She’s got great jeans”.
Prosta gra słów? Tak miało być.
Ale Internet usłyszał też: „genes”.
I zaczęło się.
- Zarzut: reklama promuje „eugeniczne piękno” – blond włosy, niebieskie oczy, „idealne geny”.
- Odpowiedź brandu: „to tylko dżinsy”.
Efekt uboczny: lawina dyskusji od TikToka po Biały Dom.
Kryzys czy genialny marketing?
Co się dzieje, gdy kampania zaczyna żyć własnym życiem?
- Polityka – wiceprezydent USA J.D. Vance: „Kto uważa Sweeney za atrakcyjną, jest od razu nazistą”.
- Celebryci – Donald Trump: „Najgorętsza reklama w historii”.
- Media – od Vanity Fair po Twitter/X, każdy musiał się odnieść.
- TikTok – trend „Good Genes” z setkami tysięcy nagrań.
Rezultat?
Akcje American Eagle skoczyły o +23%.
Darmowe zasięgi wyceniane na dziesiątki milionów dolarów.
A jednocześnie -9% ruchu w sklepach offline.
Co zadziałało, co nie?
Plusy:
- Kontrowersja dała globalny zasięg.
- Marka została w centrum rozmowy.
- Sydney Sweeney zyskała status ikony popkulturowej.
Minusy:
- Narracja wymknęła się spod kontroli.
- „Eugenika” i polityka to nie kontekst, który buduje bezpieczny brand.
- Offline kontra online: wizerunkowy szum ≠ sprzedaż w sklepach.
Lekcja dla marketerów
Ta historia pokazuje paradoks współczesnego marketingu:
- W social media: im większa kontrowersja, tym większy zasięg.
- W biznesie: zasięg nie zawsze = wynik finansowy.
Kontrowersja może zbudować awareness, ale równie szybko wypalić markę, jeśli zabraknie kontroli nad narracją.
Wnioski strategiczne
- Słowa to broń masowego rażenia – nawet prosty slogan można odczytać na 100 sposobów.
- Kontrowersja działa, ale trzeba mieć plan B – kto ma narrację, ten wygrywa.
- Wizerunek vs sprzedaż – viral nie zastąpi fundamentów biznesu.
- Nie każda burza jest kryzysem – American Eagle pokazało, że czasem lepiej „jechać na fali”, niż się tłumaczyć.

„Male gaze” kontra realna grupa docelowa
American Eagle to marka dla młodych kobiet. Ale reklama z Sydney Sweeney nie mówiła do nich. Mówiła o nich – i to w języku starego „male gaze”.
Zamiast pokazać jeansy jako wyraz stylu i autentyczności, marka ustawiła kamerę w taki sposób, by uwaga skupiała się na ciele aktorki. To narracja, która rezonuje bardziej z męskim spojrzeniem niż z realnym insightem klientek.
Efekt?
- Zasięg gigantyczny, ale w dużej mierze wśród nie-swojej grupy docelowej.
- Politycy i komentatorzy zachwyceni.
- Kobiety – główny target marki – potraktowane jak tło w reklamie własnych ubrań.
To nie tylko wpadka estetyczna. To błąd strategiczny: kiedy marka przestaje mówić językiem swojego klienta, przestaje być wiarygodna.
Double takeaway
Dla marketerów i founderów:
- Szukasz efektu viralowego? Licz się z tym, że nie wybierasz kontekstu, w którym ludzie o Tobie mówią.
- „Male gaze” w reklamie daje kliki, ale odbiera autentyczność.
- Skandal może być strategią, ale nigdy nie zastąpi strategii.
American Eagle zagrało va banque. I na giełdzie wygrało. Ale pytanie brzmi: czy wygrało też z własnymi klientkami?
Źródła:
- Czy każda reklama jest dobrą reklamą dla American Eagle? Wydaje się, że wskazuje na to cena akcji.
- Kontrowersyjna kampania z udziałem gwiazdy „Euforii”. Reklama American Eagle zachwyciła Trumpa
- American Eagle odpowiada krytykom reklamy z Sydney Sweeneyem, twierdząc, że zawsze chodziło w niej o dżinsy
- Ruch pieszy spadł o 9% w American Eagle po kontrowersjach związanych z reklamą Sydney Sweeney
- Reklama Sydney Sweeney udowadnia, że marki znów mogą być seksowne
- Sydney Sweeney pod ostrzałem po kontrowersyjnej kampanii reklamowej American Eagle
- Zdjęcie: American Eagle / materiały prasowe (editorial use only)